Bottom- up. Nowy paradygmat trwałej zmiany i skutecznego rozwoju.

Oryginalny artykuł opublikowany w Personel Plus 9/2019

Skuteczny osobisty rozwój, dotyczący przykładowo relacji z innymi ludźmi, zachowań pod presją, działania w zmieniającym się otoczeniu, umiejętności współpracy, budowania zaufania czy prawdziwego przywództwa – nie jest sprawą prostą. Wybory pomiędzy podejściami są niejednoznaczne a efekty trudno mierzalne.

Dodatkowo czasem uważa się, że wiele z tych programów/ podejść niewiele zmienia: przynoszą wiedzę, ale już po kilku dniach normalnego życia nie ma czasu nawet po nią sięgnąć.

Słyszymy też o rozwijaniu się w działaniu. Takie podejście często przynosi szybki rozwój kompetencji twardych, ale jednocześnie w bardzo niewielkim stopniu wpływa na zmianę sposobów współdziałania, działania pod presją czy na generalne nastawienie do życia i innych. Często wręcz tylko utrwala dotychczasowe nawyki.

Idealny program rozwojowy powinien wspomagać rozwój, zgodny z tym, co dla nas ważne i  powodować, żeby nowe umiejętności weszły nam w krew, żeby były dostępne automatycznie, nawet pod presją.

Czy to brzmi jak utopia? Niekoniecznie.

Klasyczne szkolenie, warsztaty czy program rozwojowy to dzielenie się wiedzą, dyskusje, testy, analizy czy szukanie rozwiązań. Ile się z tego pamięta? Podobno 20% z tego, co słyszeliśmy, 30% tego, co widzieliśmy, 90% tego, co robiliśmy. Dlatego wiele z nich koncentruje się obecnie na tym, żeby urozmaicić sposoby podawania wiedzy: poprzez obrazy, dyskusje, ruch czy układanie klocków. Efektem jest to, że pamiętamy lepiej, ale niekoniecznie powoduje to, że potrafimy to zastosować w życiu.

Dlaczego tak niewiele z tego, czego się nauczyliśmy, jesteśmy w stanie stosować w życiu?

Dzieje się tak dlatego, że większość z tych metod uczy poprzez korę mózgową, której wpływ na nasze działania i zachowania maleje dramatycznie pod presją, wtedy gdy wiele rzeczy dzieje się naraz, czy kiedy coś dotyka nas emocjonalnie. Podobno dziennie podejmujemy około 30 tysięcy decyzji, a zatem zdecydowana mniejszość naszych zachowań zależy od tego, czego uczymy się kognitywne.

Przypomnijmy sobie, jak się uczymy obsługi nowego programu komputerowego. Czy czytamy dokładnie instrukcję i od razu sprawnie go używamy? Czy raczej, nawet jeśli czytamy instrukcję, próbujemy i stopniowo uczymy się działając? Czy prowadząc samochód po latach wciąż patrzymy na licznik, żeby sprawdzić prędkości zastanawiamy się, jak przekręcić kierownicę, żeby łagodnie wejść w zakręt?

Właśnie tak działa nasz organizm.

Układ nerwowy i mięśniowy kształtuje się przez powtarzanie a organizm automatyzuje co może,

zwalniając korę mózgową od niepotrzebnego wysiłku. Takie powtarzalne działania są we władaniu niższych poziomów mózgowia. To tutaj zachodzi nasza biologiczna reakcja na presję, nasze emocje i nastroje, nasze nastawienie do świata i do innych ludzi, sposób budowania relacji, nasze poczucie własnej godności i wiele innych. To te sfery odpowiedzialne są za to, że automatycznie wierzymy ludziom, mamy dystans do nowości, zgadzamy się na udział w setnym projekcie czy też mamy tendencję do cynizmu i krytykanctwa. To nie są cechy wrodzone i niezmienne. One są wytrenowane przez doświadczenie i używanie.

Możemy mieć wpływ na nasz własny rozwój, ale musimy zmienić sposób uczenia się.

Terapeuci, psychiatrzy, psycholodzy nazywają to nowe podejście „bottom-up”. Oznacza to wpływanie nasz układ nerwowy „od dołu”, czyli poprzez ciało: poprzez postawę, ruch, oddech, ćwiczenia, działanie. Brzmi prawie jak magia? Nie, to czysta biologia. Ponad 80% włókien nerwu błędnego, będącego głównym nerwem układu autonomicznego przywspółczulnego to włókna przekazujące impulsy od ciała do mózgowia. Ciało nie jest tylko odbiornikiem rozkazów „z góry”. Ciało wysyła sygnały, wpływające na stan naszego mózgowia. Jest to połączenie bezpośrednie i bardzo szybkie. W ciele powstają przykładowo nasze reakcje stresowe, które nas popychają do pewnych zachowań. Poprzez ciało taką reakcję możemy także przerwać i wrócić do równowagi. Poprzez ciało mamy wpływ na nasz nastrój i nastawienie do otoczenia dużo skuteczniej niż logicznym myśleniem i racjonalizacją. Niektórzy nazywają to samoregulacją, używaną zamiast tego, co tradycyjne wychowanie w nas wpaja: samokontrolą.

Nowe podejście ma kilka, wzajemnie przeplatających się faz.

Najpierw uczymy się rozpoznawać własne ukształtowanie, czyli biologiczne, czysto fizyczne reakcje, np reakcję na presję czy generalne podejście do innych. Każdy ma wykształcone nieco inne reakcje. Bez względu na to, jak mocno w to wierzymy, nie da się ich kontrolować. Można z nimi walczyć, ale tak czy inaczej one nas predysponują do pewnych zachowań, uniemożliwiają inne, a w chwilach większego stresu determinują nasze działania.

W następnych fazach uczymy się, w jaki sposób te reakcje, które nam nie służą, równoważyć, regulować i jak stopniowo trenować sposoby reagowania, których nam brakuje. Nie wystarczy „wsłuchiwać się w siebie”. Nie wystarczy także spróbować raz czy dwa. Układ nerwowy kształtuje się przez powtarzanie, ale odpowiedni dobór ćwiczeń pomaga stopniowo budować nowe umiejętności tak, żeby to było skuteczne ale nie nudne. Ćwiczenie czyni mistrza.

Czego potrzebujemy, żeby zacząć?

Potrzebujemy niewiele i bardzo dużo: siebie samych. Możemy praktykować sami z pomocą pewnych opisów, instrukcji w książkach czy w internecie. Dużo bardziej skuteczne jednak jest ćwiczenie z innymi, ponieważ dzięki temu możemy kształtować nasze reakcje i zachowania, które tworzą się w kontakcie z innymi ludźmi. Można to robić w czasie kursów ogólnych lub w czasie warsztatów kształtujących pewne wybrane umiejętności. Można to wreszcie robić w czasie indywidualnych sesji, które pozwalają na głębszą transformację.

Najważniejsze jest zrozumienie, że w tym nowym podejściu, nie musimy zadawać sobie głębokich pytań dotyczących przyczyn tego, że mamy predylekcję do jakiejś reakcji a inne są nam praktycznie niedostępne. Najważniejsze jest poczucie, w jaki sposób biologicznie one zachodzą i w jaki sposób fizycznie je zmieniać, żeby uzyskać efekt, na którym nam zależy.

Ze względu na fakt, że to nowe podejście jest tak odmienne od tradycyjnego sposobu uczenia się, początkowo budzi dużo pytań i wątpliwości. Jednak w przeciwieństwie do wielu tradycyjnych podejść, w miarę ćwiczenia apetyt na ten sposób rozwoju rośnie. Dzieje się tak dlatego, że

nowe umiejętności wchodzą nam w krew, stają się naszą druga naturą, a zatem są dostępne automatycznie, bez myślenia, nawet pod presją i dzięki temu mają prawdziwy, głęboki wpływ na nasze życie.