Spokój czy równowaga- co pomaga osiągać cele?

Czy jeśli się uspokoję, to nie stracę siły do walki o coś?

Takie usłyszałam ostatnio pytanie. I przypomniałam sobie, że kilka lat temu, ja także takie pytanie sobie zadawałam. Do tego, żeby mieć siłę do budowania czegoś, „walki o coś” potrzebna mi była ta energia sprzeciwu, czy czasem wręcz złość. Radę uspokojenia się odczytywałam bardziej jako próbę powiedzenia mi, żebym odpuściła. Uspokojenie kojarzyło mi się z odpuszczeniem, z wycofaniem się, z poczuciem, że mi nie zależy. A zależało mi.

I trochę racji w tym wtedy miałam, ale nie do końca. Brakowało mi zrozumienia czy też odróżnienia pewnych pojęć.

Uspokojenie, w pewnym uproszczeniu to jest  biologicznie rzecz biorąc, zwiększenie napięcia układu przywspółczulnego. Oba układy autonomiczne : współczulny i przywspółczulny są cały czas w nas aktywne, pozostając w pewnej równowadze. W stanie stymulacji, w stresie zaczyna dominować układ współczulny – stąd bije nam szybciej serce, przyspiesza oddech, pocimy się, spinają nam się pewne grupy mięśniowe. Często daje nam to poczucie napływu energii, siły, sprawczości. I to nam służy. Czasem wręcz, żeby to znowu poczuć stawiamy sobie jakieś mocniejsze wyzwania.

Ma to jednak swoje gorsze aspekty. W zależności od naszej indywidualnej reakcji na stres (a każdy z nas ma swoją własną, którą nota bene warto poznać) zawęża nam możliwości wyboru. Często oznacza to bardzo skuteczne działanie w kierunku osiągnięcia celu, ale jednocześnie ograniczenie możliwości zobaczenia innych opcji. Często znaczy to też skłonność do kłótni, ostrych słów i braku dbałości o innych. A zatem osiągamy nasze cele, ale cena, jaką za to płacimy bywa bardzo wysoka.

Stosujemy zatem pewne techniki, które pomagają nam się uspokoić. Oddychamy głęboko, brzuchem, stosujemy techniki medytacyjne czy techniki uważności. To faktycznie pomaga. Niestety to uspokojenie odbiera nam też często to poczucie siły, sprawczości. Co zatem można zrobić innego?

Otóż możemy odwołać się do innego układu nerwowego. Mamy w naszych organizmach trzy układy zbierania informacji: receptory zewnętrzne – czyli narządy zmysłów ( wzrok, słuch, smak, węch i dotyk) , receptory wewnętrzne, które cały czas zbierają informacje ze wszystkich narządów i układów wewnętrznych, oraz proprioceptory, które znajdując się z naszych mięśniach i stawach przekazują informacje o położeniu części ciała w przestrzeni i o ich napięciu. Te informacje trafiając do pewnych części mózgowia, przekazują informacje na temat naszego stanu. A zatem poprzez ułożenie ciała możemy wpływać w pewnej mierze na nasz nastrój, na samopoczucie.

Spróbuj głośno powiedzieć  „czuję się fantastycznie” w pozycji z ramionami skulonymi do środka ciała i opuszczoną głową. A następnie wyprostuj się, rozluźnij szczęki, popatrz szeroko przed siebie i powiedz to samo. Brzmi zupełnie inaczej. I czujesz to zupełnie inaczej.

Chcesz zatem zniwelować negatywne strony bycia i działania „ walce”, ale nadal zachować energię do działania: dodaj do swoich technik relaksacyjnych pracę z postawą i ułożeniem. Zacznij od równoważenia ciała w trzech wymiarach wokół środka ciężkości.

I jeśli czujesz różnicę- ćwicz systematycznie, a ta nowa umiejętność, kształtując dotychczas mało aktywne  połączenia nerwowe powoli zacznie wchodzić ci w krew.

Ćwicz i powtarzaj. Ucieleśniaj zmianę