ZŁOŚĆ. Tak jak wiele emocji, powstaje automatycznie w naszym ciele na skutek czegoś, co postrzegamy jako zagrożenie, przekroczenie naszych granic. Jest reakcją, która ma służyć do ochrony tego, co ważne, np. poczucia bezpieczeństwa fizycznego czy emocjonalnego, poczucia godności, wartości, przynależności czy perspektyw na przyszłość. Często związana jest ona także z oceną, że to co się zdarza jest niesprawiedliwe.
Pierwsza część tej reakcji jest praktycznie automatyczna. Nie mamy na nią wpływu. Pobudzony zostaje układ nerwowy współczulny, który pobudza pracę serca, zwiększa ciśnienie krwi, zmniejsza przepływ krwi przez skórę a zwiększa przez wybrane grupy mięśni, zwiększa potliwość rąk, itd. To wszystko jest stosunkowo łatwo odczuwalne: serce nam wali, krew napływa do głowy, mięśnie się spinają a ręce pocą.
Druga część reakcji to sposób jej okazywania, który podlega naszej woli i zależy w dużym stopniu od tego, czego się świadomie lub nieświadomie nauczyliśmy. Możemy mniej lub bardziej umiejętnie ją hamować czy też jej nie okazywać.
Czy złość jest czymś złym? Absolutnie NIE.
Złość jest taką samą automatyczną reakcją naszego organizmu jak radość, czy obrzydzenie. Każdy człowiek miewa reakcje złości, czy tego chce czy nie. Poczucie złości jest doskonałym sygnałem, co naprawdę jest dla nas ważne i przygotowuje nas do obrony tego.
Okazywanie złości podlega bardzo mocnym wpływom społecznym. W większości środowisk jest ono w mniejszym lub większym stopniu postrzegane jako niepożądane i czasem ostro piętnowane. Okazywanie złości postrzegane jest także bardziej negatywnie u kobiet niż u mężczyzn.
A zatem uczymy się stopniowo, jak panować nad jej okazywaniem. Każdy człowiek wypracowuje swój sposób. Są osoby, które słabo kontrolują złość oraz takie, które złości nie okazują prawie nigdy. Jak to się dzieje?
Sama reakcja zachodzi bez naszej woli i nie możemy jej zatrzymać. Co więcej uświadamiamy ją sobie dopiero wtedy, kiedy zajdzie. Dlatego też
możemy wpływać wyłącznie na jej okazywanie. Jak zatem to fizycznie robimy?
Nie mamy bezpośredniego wpływu na bicie serca, czy pocenie rąk. Mamy jednak wpływ na spinające się mięśnie i najczęściej spinamy inne grupy mięśniowe, które im przeciwdziałają. Fizycznie przykładowo powstrzymujemy barkami ramiona spięte do walki, zaciskamy szczęki, unieruchamiamy przeponę itp. Wymaga to sporej ilości energii. Dlatego też, w sytuacjach, kiedy jesteśmy zmęczeni lub kiedy kora mózgowa ulega osłabieniu , np. pod koniec wymagającego dnia, pod wpływem alkoholu, czy wtedy, kiedy względy społeczne są mniej dla nas mniej ważne (np. w domu), może dochodzić do niekontrolowanego wybuchu – czasem jako efekt „ przepełniającej kropli wody”.
Innym sposobem jest „odcięcie się” od odczuwania złości. Są osoby, które wręcz nie odczuwają już złości. Często w sytuacjach niesprawiedliwego traktowania powstaje w nich taka wewnętrzna narracja, że to jednak nie jest aż tak ważne, albo że dla kogoś to jest z pewnością ważniejsze niż dla mnie, albo wręcz, że na to zasłużyłem/am.
W odróżnieniu od innych reakcji, złość szybko narasta, ale też stosunkowo szybko się zmniejsza, jeśli tylko potrafimy jej dać ujście. Dlatego też często widzimy, że osobom które łatwo wybuchają, stosunkowo szybko ta złość „ przechodzi”. Złość może jednak także pozostawać w nas na długo, jeśli nie potrafimy jej ewakuować czy wyrazić.
Brak umiejętności okazywania złości w sposób społecznie akceptowalny, może prowadzić do bardzo wielu następstw. Mój profesor alergologii, wiele lat temu zwykł, w kontekście złości, mówić „ ludzie albo niszczą coś na zewnątrz albo niszczą sami siebie”. Złość, która nie znajduje ujścia pozostaje fizycznie w nas w postaci podniesionego poziomu niektórych hormonów, zmienionego działania wielu narządów, podwyższonego ciśnienia, itp. W efekcie może prowadzić do wielu poważnych chorób.
Efekty takiej przetrzymywanej złości zachodzą także na poziomie emocjonalnym. Może się zdarzyć, że złość jako emocja przechodzi w długoterminowe nastawienie do życia: czujemy gniew prawie bez przerwy, mamy poczucie krzywdy, mamy pretensje o wszystko. Albo odwrotnie: na skutek „ znieczulenia” nie czujemy smaku życia, nie wiemy już, co jest dla nas tak naprawdę ważne, nie umiemy bronić własnych granic. To może stopniowo rujnować nasze życie.
Jak zatem nauczyć się w sposób zdrowy wyrażać złość?
Jak zwykle w tak głęboko zakorzenionych reakcjach nie wystarczy się o tym dowiedzieć- trzeba to wyćwiczyć. Najbardziej skuteczne jest trzystopniowe podejście.
Pierwszy etap to zaznajomienie się z własną złością – jej rytmem, intensywnością, szybkością narastania i sygnałami opadania. Celem tej fazy jest szybsze rozpoznawanie sygnałów narastania złości, bo to pozwoli ci łatwiej na nią zareagować.
W drugim etapie uczysz się, w jaki sposób można złość ewakuować, kiedy jest jej za dużo. W ten sposób pozbędziesz się także stałych spięć mięśni utrzymujących złość w ryzach i przestaniesz się bać, że nad nią nie zapanujesz.
Trzeci etap to nauka tego, jak ze złością nie walczyć ale jak ją zrównoważyć. To wymaga dużo mniej sił niż dotychczasowa walka i buduje podstawę budowania pełnego wyboru sposobu zachowania: możesz jasno sformułować, czego oczekujesz, czy co ci się nie podoba, albo też zdecydować żeby nie reagować, czy wycofać się. Tak czy inaczej w stanie zrównoważenia, to ty racjonalnie decydujesz i kształtujesz swoją reakcję i nie dajesz się porwać ani złości, ani reakcji jej hamującej.
Najlepiej przejść przez cały proces pod okiem kogoś doświadczonego. Złość przybiera różne formy i często samemu jest trudno się jej poddać, a to jest niezbędny etap do poznania, jak ona „ naturalnie” przebiega.
Poniżej zamieszczam jednak kilka rad, które mogą ci się przydać, jeśli chcesz potrenować sam/a
-
Uczenie się własnej reakcji. .Znajdź bezpieczne miejsce, gdzie możesz sobie pozwolić na takie ćwiczenie. Przypomnij sobie złoszczącą cię sytuację i obserwuj, co się dzieje w twoim ciele: nawet drobne odczucia, ciepła, zimna, drżenia, spięcia mięśni, zmiany oddechu itp.
-
Ewakuacja. Czy widziałeś kiedyś złoszczące się dziecko? Dokładnie tak: tupie, wali pięściami i krzyczy. Ucz się od niego. Przygotuj sobie jakąś wielką poduchę, żeby w razie potrzeby nie walić w sprzęty. I najważniejsze: obserwuj cały czas, co się w twoim ciele dzieje. Jak narasta i opada energia w różnych częściach ciała, jak zachowuje się oddech, jak głos.
- O Równoważeniu pisałam już wcześniej. Zajrzyj na https://lafol-institute.com/pl/3-3-kroki-do-zmiany-nastroju/ i znajdź 3-ci sposób.
Trening czyni mistrza. Nie wystarczy wiedzieć, trzeba ćwiczyć.
Powodzenia !
Zostaw komentarz