Pracujesz tu od kilku, kilkunastu lat. Robisz kolejne kroki w karierze. Zarabiasz coraz lepsze pieniądze. Może nawet jesteś na pozycji swoich marzeń sprzed lat. Masz także jakieś sensowne perspektywy.

Czasem udaje ci się znaleźć trochę wolnego czasu i wtedy dopada cię jakieś poczucie dyskomfortu: niby wszystko jest dobrze, ale czegoś brak. Nie czujesz tej energii, która kiedyś cię prowadziła, nie ma radości, poczucia spełnienia. Zmienić pracę ? Ale czy w nowej będzie inaczej? Ostatecznie tutaj nie jest tak źle: cenią cię, masz dobre relacje, liczą się z tobą. Kontynuujesz zatem.

A może to tylko zmęczenie? Byle do urlopu i będzie lepiej. Ale po urlopie nowej energii starcza na krótki czas. Powraca poczucie tęsknoty za czymś, mimo że nie wiesz, za czym konkretnie. Postrzegasz siebie jako człowieka sukcesu, który wie, czego chce i jest dobry w tym, co robi. Nie ma miejsca na takie odczucia. Wypełniasz zatem sobie czas jeszcze bardziej, żeby nie czuć tego czegoś dziwnego, co nie powinno w ogóle mieć miejsca. Albo wynagradzasz to sobie jakimś dobrym zakupem, który poprawia ci humor.

Znane ci uczucie? Jeśli nie, to nie czytaj dalej. To nie jest dla ciebie.

Czasem to dziwne poczucie wciąż powraca i nie daje spokoju. Awans- chwila ekscytacji, zadowolenia, radości i po chwili znowu to powraca. A tak naprawdę cały czas gdzieś tam w tobie siedzi, ukryte, pulsujące w tyle głowy, wyskakujące w najmniej spodziewanych momentach. Jak zadra.

Jeśli takie odczucia regularnie powracają, prawdopodobnie czas na pytanie: czyżby to był czas na zmianę? I to w dodatku nie na prostą zmianę równoległą, ale na rewolucję w życiu? Ale zaraz: logicznie to jest bez sensu: dobra praca, której wielu ci zazdrości, dobre zarobki. Możesz sobie pozwolić na dobry poziom życia. I co, ryzykować? Tylko dlatego , że coś ci tam w środku siedzi?

Ale z drugiej strony: masz (chyba) tylko jedno życie. Spędzić następne kilkanaście albo kilkadziesiąt lat w taki sposób? Czy po latach nie będę tego żałować? Czy to poczucie pustki nie będzie rosło w miarę upływu czasu? A może zniknie , jeśli tylko zajmę się czymś wystarczająco mocno? Myślisz, że zastanowisz się nad tym kiedy indziej. Ale czy na pewno? No to co robić?

W takiej sytuacji wiele osób szuka najpierw tego, co mogłyby w życiu innego robić. Myślą i analizują szukając jasności i pewności. Rozmyśla, analizuje. Jeśli to nic nie daje, bierze się za testy, które mają pomóc odnaleźć swoją prawdziwą zawodową tożsamość. Albo udaje się po pomoc do profesjonalistów w tym zakresie.

Tymczasem w przypadku zmiany ścieżki kariery typowy schemat: „najpierw pomyśl, miej jasność, stwórz strategię i wprowadź ją w życie” najzwyczajniej nie działa. Herminia Ibarra w swojej książce „ Working Identity” jasno pokazuje,że

tutaj rządzi zasada: „najpierw działaj, potem myśl”.

Dlaczego tak się dzieje?

Jesteś tym, co robisz i powtarzasz. To co robisz kształtuje ciebie, twoje widzenie świata, twoje zachowania itd.

Jeśli pragniesz zmiany, obecna praca, to co robisz teraz nie pomoże ci w tej drodze. Musisz najpierw zacząć inaczej działać, żeby móc inaczej myśleć.

To działanie niekoniecznie musi być rzuceniem pracy i poszukiwaniem nowej drogi życiowej, chociaż i tak bywa. Dużo częściej i skutecznie to działanie przyjmuje formę próbowania. Dlaczego to jest sposób skuteczniejszy? Przede wszystkim dlatego, że zmiana kariery jest bezpośrednio związana ze zmianą nas samych. Przechodzimy rodzaj transformacji. To wymaga dużej ilości czasu i energii. To budzi zawsze sporo niepokojów a nawet bywa przerażające. Przede wszystkim jednak próbowanie pozwala na stopniowe, odkrywanie tego, co naprawdę daje nam poczucie satysfakcji i radości. Często to, co faktycznie przynosi nam POCZUCIE szczęścia i spełnienia, nie jest tym co myśleliśmy, że potencjalnie może takie być. A przynajmniej – niedokładnie takie.

Jak zatem próbować? Różne są możliwości. Pierwsza to rodzaj eksperymentowania: czyli poniekąd w sposób lekki i niezobowiązujący testowania „ jak to by było, gdybym robił/a to..” To jest szczególnie pomocne wtedy, kiedy zupełnie nie wiesz, co innego w życiu możesz robić. Dobrze jest zacząć od szerokiego spectrum tego, co potencjalnie ci się wydaje ciekawe. I stopniowo to zawężać na zasadzie prób i błędów. Można to robić przykładowo w tzw. wolnym czasie, charytatywnie, jako tymczasową pracę lub w ramach dodatkowego projektu. Można też wrócić do szkoły, która uczy tego, co wydaje ci się potencjalnie interesujące, traktując to prawie jak hobby.

Cały proces wygląda trochę jak praca naukowa: tworzysz hipotezy i po kolei je odrzucasz albo udowadniasz. Jest jednak jedna podstawowa różnica: musisz w umiejętny sposób używać do filtrowania nie tylko umysłu, ale także obserwować swoje emocje, nastroje i odczucia poziomu i rodzaju energii, jakie każde z tych działań przynosi.

Umiejętność obserwowania własnych reakcji emocjonalnych i doznań w tym procesie jest niezmiernie ważna, ponieważ

poczucie szczęścia nie tworzy się wtedy, kiedy sobie wymyślisz, kiedy ma przyjść.

Twoje poczucie szczęścia, radości, spełnienia jest integralną częścią ciebie. Pozwól sobie na odczuwanie tych swoich reakcji, bo to jest najlepszym miernikiem sukcesu w tym wypadku.

Nie masz w tym za dużo doświadczenia? Pewnie nie, skoro jesteś w takiej sytuacji. Wielu ludzi tak ma. Nic dziwnego: nasze wychowanie, nasza kultura ułatwia to.

Powróć do równowagi. Miej odwagę, żeby zacząć odbierać sygnały, które powstają w ciele. One biologicznie czemuś służą. Setki tysięcy lat ewolucji spowodowały, że nie czujemy tego, czego nie możemy zmienić. A jeśli więc możemy coś odczuwać, to znaczy, że to jest ważna informacja. Jeśli się od niej odcinasz, to nie znaczy, że ona nie istnieje.

O sukcesie w pracy decyduje cała masa elementów zewnętrznych i wewnętrznych: nasza inteligencja, wiedza, umiejętność działania, relacje, szczęście i wiele innych. Ale o naszym poczuciu spełnienia, i szczęścia decyduje nasz wewnętrzny barometr. Dobrze by było, gdyby to było zbieżne.